ciemna strona mojej duszy...
taaaa... osatnio naprawde ze mna dziwnie... jakiś diabeł we mnie wstępuje... ale się przydaje na próbach... tyle czadu w mikrofon!!!a propos mikrofonu:
dbania o mój rozwój w zespole ciąg dalszy: kupiłam sobie mikrofon... ale nie byle jaki... to jest beta shure'a, cacuszko takie że głos się niesie jak diabli! ciągnie pięknie, na pierwszej próbie się sprawdził, ściąga nawet dwa wokale naraz, a brzmią razem doskonale...
jej, nie śpiewałam jeszcze w takim duecie (na weselach się nie liczy, "gdybym miał gitare" się nie śpiewa, to się robi mechanicznie i odruchowo...)...
kosztował sporo a ja jeszcze chciałam żeby Kotek złożył mi rower...heh....
raz się żyje, a mikrofonik wart swej ceny:D